piątek, 16 maja 2014

"Jak sobie pościelisz tak się wyśpisz" czyli gdzie śpią autostopowicze? :)

   Jednym z najczęstszych pytań z jakimi się spotykam, gdy rozmawiam z osobą niedoświadczoną w kwestii autostopowych podróży jest : "Gdzie, jak, kiedy wy w ogóle śpicie ? ". No i tak jak na większość pytań, nie ma też i na to jednej odpowiedzi bo ilu autostopowiczów tyle rozwiązań. Niektórzy korzystają z couchsurfingu (https://www.couchsurfing.org/ ) inni stawiają na tanie hostele, pokoje gościnne itp.,ale większość decyduje się na namiot. Dlaczego ? Po pierwsze koszty. No bo nie oszukujmy się, obliczając ilość pieniędzy jaką trzebaby wydać na kilkutygodniowego tripa z pewnością przerosłaby możliwości finansowe niejednego studenta :P Po drugie elastyczność. Namiot można rozłożyć niemal wszędzie. Czasem wiąże się to z pewnym ryzykiem (no ale nie ma zabawy bez ryzyka) czyli zagrożeniem ze strony policji(ponoć zdarzają się mandaty, ale osobiście zawsze miałam do czynienia z miłymi panami policjantami), złodziei, dzikich zwierząt...ale tylko czasem. W większości przypadków staramy się wybierać takie miejsce, w którym namiot nie będzie rzucał się w oczy, a jednocześnie będzie w miarę blisko cywilizacji (przezorny zawsze ubezpieczony). Duże znaczenie mają też walory estetyczne, no bo kto by nie chciał obudzić się rano i zobaczyć zapierającego dech w piersiach widoku?


                                                             Chorwacja, Rovinj


Czarnogóra, okolice Sv.Stefan


Chorwacja, okolice Splitu

Zdarzają się też przypadki spania na parkingach, przy centrach handlowych, stacjach benzynowych, skwerach w centrum miasta czy rondach...no ale co zrobić gdy zmęczenie doskwiera, na dworze ciemno,zimno, a na horyzoncie żadnego porządnego miejsca :P O dziwo takie zawsze zapadają w pamięć dużo mocniej, pewnie dlatego, że nierzadko towarzyszy im drobny dreszczyk emocji :)


Węgry, Budapeszt
stacja benzynowa


Włochy, Mediolan
plac z wielkim pomnikiem Fuck You, centrum Mediolanu, do tej pory się zastanawiam co to były za budynki, ponoć główna siedziba banku :P Najlepszy z tego wszystkiego był jeden z bezdomnych, który rano do nas zagadnął i po wyjściu ze swoich kartonów zaprosił nas do kafejki na pyszną kawę :)


Czarnogóra, Kotor
Zdecydowanie byłyśmy wtedy zdesperowane, bo ciemno, zimno i deszcz..dlatego uznałyśmy pomysł "włamania" się na jakąś budowę i rozłożenia tam namiotu za słuszny. Wszystko szło dobrze do momentu kiedy nakrył nas stróż nocny. Prawie umarłyśmy na zawał serca gdy zaczął krzyczeć, ale więcej miałyśmy szczęścia niż rozumu i skończyło się na  kawie i prowizorycznej (bo po czarnogórsku) pogawędce w stróżówce, za to potem do rana miałyśmy cogodzinny obchód, żeby nikt nas nie ukradł :P  
Musiałyśmy się pozbierać wcześnie, bo koło 6, od razu poszłyśmy do piekarni, która znajdowała się tuż obok...i właśnie smak tamtego ciepłego pieczywa jest jedną z takich rzeczy, których się nie zapomni do końca życia....


    No i na końcu, noclegi zesłane przez opatrzność losu, albo jak kto woli, przeznaczenie. Zazwyczaj dawcami takich są kierowcy-anioły, rzadko, aczkolwiek bardzo chętnie spotykana przez nas, autostopowiczów grupa. Tutaj w grę wchodzą kabiny tirów, domy, hotele, apartamenty i wszelkiego rodzaju miejsca, w których można zastać normalne łóżko :P

Gibraltar
 Zaraz po przekroczeniu granicy podszedł do nas chłopak, jak się okazało Szwed i po krótkiej rozmowie zaproponował nocleg w swoim apartamencie (ludzie często chcą pomóc, gdy widzą plecaki) po czym zaprowadził nas do niego, pokazał pokój i oznajmił, że wychodzi na całonocną imprezę. Jak powiedział tak zrobił.
Chorwacja, Sukosan.
Po kilku godzinach łapania stopa przy niemal zerowym ruchu na Węgrzech byłyśmy wykończone upałem i zniecierpliwione, a w dodatku zbliżała się noc. Wtedy nadjechał Atilla i witając nas uśmiechem oznajmił, że jedzie do Chorwacji. Był jednym z takich kierowców, z którymi od razu łąpie się dobry kontakt. Kiedy zbliżaliśmy się do końca trasy zaproponował nocleg w swoim hotelu, jako że nie miałyśmy innej opcji zgodziłyśmy się...i tak mieszkałyśmy 5 dni dostając codziennie rano sms z propozycją organizacji dnia. Atilla wziął sobie za cel ugościć nas jak najlepiej potrafi,ł a to dlatego, że sam kiedyś by autostopowiczem :)

Słowenia
Pamiętam, że kierowca tego tira był jednym z najfajniejszych jakich miałam okazje spotkać. Przedłużałyśmy z Pauliną trasę (zamiast Chorwacji, Włochy) tylko po to, żeby sobie jeszcze pojeździć i pogadać. Na pauzie piliśmy Jacka Danielsa i oglądaliśmy słowackie filmy z węgierskim dubingiem, oj długo nie moglyśmy uspokoić śmiechu zanim zasnęłyśmy.

Albania, Kruje
Kierowca zapewniał nam atrakcje przez cały dzień, nie znając ani słowa po żadnym języku w jakim mówiłyśmy. Dużo śmiechu, a na koniec najlepsze co mogło nas spotkać - łóżko i woda :D

Ktoś mógłby powiedzieć naiwna, nieostrożna..albo nawet wprost, głupia. Przecież tyle złego mogłoby się wydarzyć. "może" to się wiele rzeczy, odpowiadam. Wychodzę z założenia, ze ludzie z natury są dobrzy. I tego będę się trzymać.

7 komentarzy:

  1. A jak to jest z higieną osobistą autostopowiczów? Z myciem, goleniem się, itp.

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz, na większości stacji benzynowych można znaleźć prysznice za które płaci się jakieś grosze, więc nie ma żadnego problemu. Zęby czy włosy zawsze można umyć na szybko w MCDonaldach, centrach handlowych itp.. Co prawda spojrzenia innych ludzi raczej nie należą do miłych, ale przeważnie mamy z tego dużo śmiechu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kierowcy-anioly :)
    Zrobilas moj dzien :) Dzieki :)
    D>

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdarzyło Ci się stopować samej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, że tak, wiele razy, ale raczej nie jestem typem samotnika, więc wolę jechać z drugą osobą, coby było się do kogo odezwać i podzielić radość czy wesprzeć się w ciężkich momentach :) Z tymże bardzo uważam na dobór tej drugiej osoby, kompan z innym podejściem do stopowania może naprawdę zepsuć całego tripa..

      Usuń
  5. Nie boisz się brać lustrzanki ? Spi sie zazwyczaj byle gdzie, wiec jest duze prawdopodobienstwo, ze ktoś ją po prostu zabierze.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wyobrażam sobie podróży bez dobrego sprzętu i tego, że mogłoby mnie ominąć tak wiele wspaniałych kadrów. Kradzieży się nie obawiam, bo zazwyczaj na noc chowam aparat do pokrowca, który potem umieszczam w śpiworze( czasem dodatkowo przypinam do nerki, którą mam na sobie) To dobre rozwiązanie, bo po 1 nic nie kusi złodzieja, po 2 raczej trudno byłoby komuś "pożyczyć" sobie aparat nie budząc mnie przy tym

    OdpowiedzUsuń