Po pierwsze FRANCJA!
Prawie 3 tygodnie - docelowo miał to być wyjazd zarobkowy, ale życie weryfikuje i wyszło jak wyszło. O pracę nie było łatwo, a to dlatego, że sezon na owoce zaczął się jakiś tydzień przed naszym przyjazdem i wszystkie miejsca były obsadzone. Jezdziłyśmy więc od miasta do miasta pytając kierowców/mieszkańców, zbierając coraz to nowsze kontakty i nadal nie znajdując pracy. Ostatni tydzień spędziłyśmy w Moulins u Pascala, którego poznałyśmy na fermie kurczaków. Zaoferował nam swoje mieszkanie, razem z szafą pełną win, więc zazwyczaj nasze dni wypełniała degustacja, siedzenie nad rzeką i spacery po mieście :) Trochę wcześniej trafiłyśmy do Vienne, gdzie akurat odbywał się festival jazzowy "Jazz a Vienne", w związku z czym wymarłe na co dzień miasteczko nabrało trochę energii. Przy okazji poznałyśmy Michaela, który nauczył nas podstaw SLACK LINE. Poza tym odwiedziłyśmy Paryż, Marsylię, Sete i kilka innych miasteczek. No i trzeba przyznać, pokochałyśmy Francję !!
SETE
PARYŻ + ludzie poznani na Polach Marsowych
W Belgii, Mahomed kupił nam bilety kolejowe nad morze :)
OSTEND
SLACK LINE master :P
SETE - noc na plaży
VIENNE
Paulina w domu Francois - podstarzałego anarchisty, który zabrał nas z drogi, gdy łapałyśmy stopa w złą stronę :P
Po drugie Festiwale!
I. Festiwal alternatywnych społeczności - Stacja Wolimierz
Do Wolimierza trafiłam jakieś 2-3 lata temu, przez przypadek, właściwie to jak zwykle, zabrał nas tam kierowca kiedy stopowałyśmy po okolicy. Już wtedy byłam oczarowana. Magiczna wioska - pomyślałam wtedy. Po powrocie do domu postanowiłam dowiedzieć się trochę o tym miejscu i w taki oto sposób odkryłam Teatr "Klinika Lalek" i Stację Wolimierz. Chociaż do Wolimierza mam zaledwie 20 km, od tamtej pory nie udało mi się wrócić, aż do teraz. To co zobaczyłąm przerosło moje oczekiwania - tego miejsca i ludzi nie da się opisac trzeba po prostu tam pojechac, zwłaszcza podczas trwania festiwalu.
Stacja Wolimierz
Jeden z licznych murali - zachwycam się!
Strefa szczęścia :D
Chillout
Strefa szczęścia part II
II. Woodstock
Tego festiwalu przedstawiać nikomu nie trzeba. Od 6 lat początek sierpnia w moim kalendarzu zawsze jest zarezerwowany, choćby się paliło i waliło, tam po prostu trzeba być! W tym roku postanowiłam pojechać kilka dni wcześniej - w poniedziałek.
Nasza autostopowa wioska zapowiadała się nieźle 400-500 osób w jednym miejscu, z taką samą zajawką, ale w efekcie stwierdziłam, że jednak wolę się bawić w mniejszym gronie. Tegoroczny Wood kojarzyć mi się będzie z samotnymi wyprawami na pole. Jeszcze nigdy tak chętnie się nie gubiłam :D
Gucio - wtedy imprezowy nowicjusz, teraz już niemalże weteran :)
Trzeba sobie radzić w upalne dni :D
"wioseczka"
Z Wooda nad jezioro...
Bohaterskie auto zmieściło 16 osób + plecaki i lodówkę !
Niezastąpione T3 <3
I kolejne kilka dni powoodstockowego odpoczynku z dala od cywilizacji..
III. Regałowisko - Bielawa 2014
Wygrane bilety i spontaniczna podróż Guciem do Bielawy okazała się słuszną decyzją, mimo, że byłam wykończoną po powrocie z Krakowa. O koncertach nie moge powiedziec prawie nic, bo na żadnym nie byłam w całości, ale za to ludzie (i busy!) dopisali w pełni, do tej pory mam ręce spuchniętę od djembe..
Alf podróżnik i Gucio
Najlepsi z najlepszych, bębnimy :)
Gucio, Bibas i reszta ekipy...
"Nie śmiej się.....!" :P
W międzyczasie zdążyłyśmy jeszcze pojechac i wrócić z Austrii (czyt. kolejny raz poszukiwanie pracy się nie powiodło :P ). Spędziłyśmy miły weczór z Czeskimi stopowiczami w Linz, a następnego dnia wracając do Polski zahaczyłyśmy o Pragę, a dokładniej o praski Crossclub gdzie przesiedziałyśmy niemalże całą noc (wspaniałe miejsce!) :)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i teraz definitywnie czas podjąć przygotowania do Ameryki Południowej. Jutro szczepienie i ubezpieczenie, potem tylko spakować się i w czwartek razem z Madzią ruszamy w drogę, do Malagi, 03.09 wylatujemy, a co dalej to już czas pokaże....jedno jest pewne, za tydzień spełni się jedno z moich marzeń :D
3majcie kciuki!